Momentami męczy, ale ogólnie to "Pieśń..." bardzo mi się podobała. Do gustu przypadły mi zwłaszcza piękne, szczegółowe opisy uzbrojenia wojsk. No i ten Roland - przebojowa postać, nie ma co! Nie sposób nie czuć do niego pewnej sympatii. W sumie to jedna z najprzyjemniejszych lektur z okresu średniowiecznej literatury francuskiej, jakie musiałam przeczytać. Cieszę się, że na studiach udało mi się nadrobić tę zaległość z liceum (w moim LO "Roland" nie był lekturą). :)