Muszę powiedzieć, że - mimo wszystkich swoich wad - urzekł mnie główny bohater tej smutnej w gruncie rzeczy opowieści. Autor prowadzi jego narrację w sposób niewymuszony i szczery - jak w rozmowie, w czasie której doszło do zwierzeń... a którą przecież ta narracja naśladuje. Dzięki temu czyta się "Historię..." lekko i przyjemnie, choć zmusza ona też do zastanowienia się, głównie nad postępowaniem tytułowego kawalera. Zamroczony namiętnością naiwniak? Nierozważny głupiec? A może faktycznie jedyna osoba, która była w stanie ocenić prawdziwą wartość swego związku z Manon? Właściwie to polecam, nie jest to jakieś niesamowite arcydzieło stylu czy problematyki, ale zdecydowanie niezgorsza lektura, która - mam takie wrażenie - na długo pozostanie w mojej pamięci. PS. Książka zdecydowanie zwyżkuje pod sam koniec. Warto więc nie poddawać się w trakcie lektury. :)