Książka w założeniach bardzo zbliżona do bardziej u nas znanej serii o Martynce, niemniej w dzieciństwie to właśnie "Martusi i Gufiemu" zawsze przyznawałam pierwszeństwo. Być może dlatego, że ilustracje, choć podobnie jak w "Martynce" nastawione na duży realizm, mają - dzięki ciut bardziej komiksowym ekspresjom dzieci - większą siłę wyrazu. A może dlatego, że sama Martusia jest dla mnie postacią sympatyczniejszą i bardziej żywiołową. O tym, że Gufi jest fajniejszym psim bohaterem niż Pufek to nawet wspominać nie będę, w końcu bycie wymienionym w tytule zobowiązuje. :) Również historyjki były jak dla mnie ciekawsze niż te ze zbioru "Martynka i jej przyjaciele". W skrócie - jeśli podobała się tobie/twoim dzieciom Martynka, warto sięgnąć i po Martusię. Ja do dzisiaj pamiętam te urocze historyjki i równie urocze buzie. :) Tak więc polecam gorąco!