"Bliski Wschód" był moim pierwszym zetknięciem się z serią "Świat według reportera", a po lekturze z radością mogę stwierdzić, że ten cykl zdaje się być dużo lepszy od poprzedniej serii miniksiążeczek podróżniczych sygnowanych logo National Geographic, jaka wpadła mi w ręce (mam na myśli dziełka Beaty Pawlikowskiej). Piotr Kraśko oczywiście nie odkrywa tu Ameryki (zważając na objętość tytułu, nie ma co się dziwić); nie jest to i zapewne nie miała być pozycja dająca czytelnikowi pogłębioną analizę tematu. Jednakże z zadania, które ta seria ma spełniać, tzn. rozerwania, a przy okazji nauczenia czytelnika paru rzeczy o danym regionie, wywiązuje się bardzo dobrze. Styl o niebo lepszy niż u Pawlikowskiej, to pewne (choć można przyczepić się do korekty). Zdjęcia są z drugiej strony gorszej jakości, choć na plus zaliczam to, że są bardziej "reporterskie" niż "turystyczne". Minusem jest też na pewno fakt, że brak tu jakiegokolwiek słowniczka pojęć i organizacji arabskich wymienianych w środku. Dezorientujące jest też czasem "zmienianie miejsca pobytu" w narracji; chwilami trudno dociec, o jakim mieście pisze autor. Jednak w sumie - i tak polecam, zwłaszcza uzależnionym od (przyzwoitego) reportażu. :)